Roman i Marta Kulesza to małżeństwo gimnastyczne. Wspólnie wystartowali na igrzyskach w Londynie. Roman ma w swoim CV element lotny na drążku nazwany jego nazwiskiem. Obecnie prowadzą zajęcia sportowe dla dzieci w Szczecinie i po narodzinach dwójki dzieci chcą wrócić na planszę gimnastyczną.
W rozmowie Roman i Marta Kulesza opowiedzieli o tajnikach swojej pracy, o wspomnieniach z igrzysk olimpijskich oraz o największych osiągnięciach w swojej karierze. – Tego się już nie zmieni. Nazwa zostanie na zawsze. Za 10 czy za 50 lat nadal będzie to element, który ja wykonałem jako pierwszy w historii. Jest to przelot nad drążkiem do chwytu obróconego. Nie wiem, czy jest coś ważniejszego w karierze gimnastycznej. Nawet rekord świata można pobić, a tego już nikt mi nie odbierze – mówi Roman Kulesza.
Marta Pihan-Kulesza potwierdziła, że jeszcze będzie okazja zobaczyć naszych utytułowanych gimnastyków na planszy. – Oboje próbujemy pogodzić pracę, macierzyństwo i treningi wyczynowe. Chcielibyśmy jeszcze postartować w zawodach, natomiast w związku z wczesnym macierzyństwem nie da się wszystkiego zaplanować. Gdyby nie to, że Romek zrezygnował w dużej mierze ze swoich treningów, to bym nie mogła tak szybko wrócić po ciąży do rywalizacji. Kontuzja też mnie trochę wstrzymała, a teraz pojawiło się drugie dziecko. Temat jest dla nas nadal otwarty. Zobaczymy, co dalej nam życie przyniesie – mówi dwukrotna olimpijka.